O tym jak to -| zawsze chciałam |- ...

/
2 Comments
O tym jak to "zawsze chciałam" ...

Bloga chciałam pisać od zawsze... i tak kolejno miał to być:

- blog kulinarny po prostu - ale stwierdziłam, że duuużo tego i kurcze ciężko się przebić. Odpuściłam.
- blog kulinarny dedykowany dla mężczyzn, co to nie potrafią się odnaleźć w żargonie przepisowym "szczypta", "odrobinę", "na oko".. ale samej ciężko mi było nie użyć momentami ww. słownictwa :) . Odpuściłam.
- blog o budowie domu - bo to spędzało nam sen z powiek przez blisko rok.. ta materia mnie tak po prawdzie przerosła. Odpuściłam.
- blog o urządzaniu domu - patrz wyżej
- blog o ciąży - 9 miesięcy jak z bicza trzasnął. Nie zdążyłam zatem się za to zabrać :) Odpuściłam. 

Na wszystkie powyższe zapału nie starczyło. Wszystko chciałam zrobić mega kompleksowo, żeby na dzień dobry wyglądał co najmniej jak strona kwestiasmaku.com czy szczesliva.pl . Wychodziło z tego niewiele. Po jednym poście, który zazwyczaj nie został nawet opublikowany.. eh.

Aż w końcu się Dzieć pojawił to miałam misję przelania na "papier" swoich uczuć do Niego.. tym razem nieco lepiej było z zapałem, ale... czasu też nie starczyło.. Troszkę z powodu budowy i urządzania chatki naszej, troszkę z powodu tego, że Dzieć dzieckiem nieśpiącym generalnie był i o.


"Zawsze chciałam" - mój Mąż śmieje się ze mnie, kiedy wypowiadam te słowa... Bo:
- zawsze chciałam być baletnicą, 
- zawsze chciałam jeździć konno, 
- zawsze chciałam mówić biegle po francusku, 
- zawsze chciałam regularnie ćwiczyć i wprowadzić do naszej kuchni jakąś Anno-Lewandowską dietę fit. 

Nie wyszło... jedyna rzecz, której "zawsze chciałam" i zaplanowałam, i która wyszła mi bez pudła jest MÓJ SYN !*



Teraz wielkimi krokami zbliża się dzień powrotu do pracy.. spojrzałam wstecz i uświadomiłam sobie, że jakiś "ślad" najcudowniejszego roku w moim życiu chciałabym zostawić. I o to jest/będzie trwał taki sobie blog. Blog o tym jak to cudownie być MAMĄ (jakby któraś z mam nie wiedziała :p) , o tym, jak to całe życie potrafi się przewartościować w ułamku sekundy (w zasadzie 7 godzin porodu :P). O urokach i ... urokach macierzyństwa. Podzielę się swoimi doświadczeniami, obawami, radościami i (oby nigdy!) smutkami. 

Zapraszam!


* Do udanego Syna dorzucam udanego Męża, bez którego rzecz jasna - Syna by nie było :)


You may also like

2 komentarze: